Powierzchowny urok osobisty

Metody rozpoznawania kłamstwa bazują na emocjach i procesach fizjologicznych z nimi powiązanych. Nie jest to odkrywcze nawet dla osób, które kompletnie się tym nie interesują. Każdy rozumie, że kłamanie wiąże się z nieprzyjemnymi emocjami i pobudzeniem, które może zostać zmierzone przez popularny wariograf – tzw. „wykrywacz kłamstw” i na tej podstawie, dzięki odczytom różniącym się od normy, wiemy gdzie leży prawda. Służy temu zazwyczaj specjalne przesłuchanie. Dzieje się tak jednak tylko wtedy, kiedy nie mamy do czynienia z prawdziwym wirtuozem kłamstwa. Taki bowiem wie co zrobić, żeby nie zostać przyłapanym ani przez wariograf, ani żaden inny chodzący, łysy wykrywacz kłamstw. Cóż więc można uczynić, żeby nie dać się przyłapać podczas składania wyjaśnień?

Zobacz także: Węże pośród nas!

Na złodzieju czapka gore

Dobrze obrazuje to przykład złodzieja, który ukradł drogocenny brylant i został wezwany na przesłuchanie. Kiedy pokazywane są mu rozmaite inne, ekskluzywne wytwory jubilerskie, jego organizm nie będzie się nimi specjalnie „ekscytował”. Kiedy wśród nich jednak pojawi się ów skradziony brylant, wówczas serce przyspieszy, a napięcie skórno-galwaniczne wzrośnie. Złodziej bowiem czy chce, czy nie na widok brylanta odpali sieć skojarzeniową, która zawiera tak wspomnienie rabunku, pożądanie, jak i lęk przed tym, że prawda wyjdzie na jaw. Jeśli jednak złodziej jest także świetnym pokerzystą, to wie że aby do tego nie doszło, wystarczy, że nieznacznie przekieruje swoją uwagę na powierzchowne cechy brylantu: jego kształt, kolor, załamujące się światło itp. zamiast na wspomnienia i związane z nimi emocje oraz stany psychiczne.

Czy to wystarczy gdy w grę wchodzi prawdziwe przesłuchanie?

Tak, ale pod jednym warunkiem: że złodziej jest wytrawnym kłamcą i ma dobrze rozwiniętą sieć połączeń nerwowych pomiędzy korą przedczołową a układem limbicznym. W przeciwnym wypadku, to ten drugi weźmie górę i wariograf odhaczy potężny dyferencjał na taśmie mierniczej. Okazuje się, że w ten sposób oszukać można nie tylko wariograf, ale także funkcjonalny rezonans magnetycznyc (fMRI).

Zobacz także: Po co komu empatia?

W badaniu proszono uczestników, aby zataili informację odnośnie tajemnej cyfry, którą znaleźli w kopercie. Następnie część osób miała za zadanie skojarzyć cyfrę z ważnymi dla siebie wydarzeniami lub przedmiotami. Pozostali mieli skupić się na powierzchownych cechach jak np. estetyce czcionki. Okazało się, że znacznie trudniej było wykryć aktywność mózgu, związaną z próbą ukrycia informacji, kiedy koncentrowano się na cechach powierzchownych. Inaczej było w przypadku kiedy cyfra została powiązana ze znaczącymi wydarzeniami z własnego życia osób badanych. Test wykrywania próby zatajenia informacji wykonywany za pośrednictwem fMRI był o około 20% mniej rzetelny.
Na pytanie czy istnieje taki kłamca, którego kłamstw nie da się wykryć, odpowiedź zawsze będzie brzmiała: tego się nigdy nie dowiemy. Jeśli istnieje, to się nigdy nie wyda, jeśli się wyda, to nie jest już kłamcą, którego nie da się zdemaskować.

Literatura

Hsu, C.-W., Begliomini, C., Dall’Acqua, T., & Ganis, G. (n.d.). The effect of mental countermeasures on neuroimaging-based concealed information tests. Human Brain Mapping, 0(0). https://doi.org/10.1002/hbm.24567

Autor: Jarosław Świątek

neuropsycholog, redaktor naczelny Polskiego Portalu Psychologii Społecznej, założyciel Szkoły Inteligencji Emocjonalnej, popularyzator nauki i komentator medialny. Autor książki “Wszyscy kłamią. Nie daj się oszukać!”. Specjalista ds. afektywnych podstaw orientacji w otoczeniu, decepcji, psychologii reklamy oraz mechanizmów utajonego uczenia się.